Już w niedzielę dostałam wiadomość od jednej z Was: „To co? Teraz możesz sobie odpuścić?”. Dziś dostałam kolejne dwie, bardzo podobne wiadomości. Domyślam się, że część podejrzewa, że tym całym moim staraniom i walce o formę przyświecała sesja, bo tak w dużej mierze było. Nie zmienia to faktu, że moment, w którym się teraz znalazłam, wyzwolił we mnie apetyt na więcej. Jaki mam więc plan? Dieta i trening to nie wszystko. Chodźcie, opowiem Wam.
Co starego? Dalej dieta i trening
Obecnie jestem na diecie 1500 kcal. Spożywam 4 zbilansowane posiłki dziennie. Jem wszystko: nabiał, mięso, a dziś nawet dietetyczną czekoladę. W dalszym ciągu korzystam z dobrodziejstw Spokoboxa (klik). Najczęściej pytacie mnie, czy mi się ta dieta nie nudzi? Pytanie zdaje się być zasadne, bo jestem na tych samych pudełkach od ponad roku. Nie wiem jak oni to robią, ale ta dieta ciągle potrafi mnie zaskoczyć. A to jakieś nowe burgery, a to naleśniki z makiem, twarożkiem i suszonymi pomidorami. Wszystko jest bardzo dobre i różnorodne. Czy zdarza mi się podjadać w ciągu dnia? Nie, bo nad wszystkim panuje moja silna wola. Ale raz w tygodniu robię sobie odpust. Wtedy albo gdzieś z Jankiem wychodzimy, albo zamawiamy coś do domu. Staramy się, by mimo wszystko było to zdrowe, mimo że kaloryczne. Co zamawiamy najczęściej? Burgery z najlepszej wołowiny albo sushi.
Dalej abstynencja
W sobotę trochę mi zabrakło lampki wina wieczorem. Czułam, że to byłoby idealne zwieńczenie tak wspaniałego dnia. Ale pomyślałam sobie, że nie pijemy już ponad dwa miesiące i szkoda byłoby zniweczyć tak wspaniały wynik. Powiem Wam szczerze, że to, jak się czuję po dwóch miesiącach całkowitej abstynencji, to jest jakiś kosmos. Mam lepszy nastrój, lepsze pomysły, jestem bardziej wypoczęta. Ale żeby podać Wam jakiś konkret odniosę się do snu głębokiego. Jakiś czas temu kupiliśmy sobie z Jankiem zegarki, które mierzą nam między innymi długość snu głębokiego każdej nocy. Jeszcze w grudniu, wypijając dwie lampki wina wieczorem, na 8 godzin snu miałam 3,5 godziny snu głębokiego. Teraz na 8 godzin snu aż 5 a czasami nawet 6 godzin to sen głęboki. Przypadek?
Dalej ćwiczenia
Obecnie ćwiczę 4 razy w tygodniu, w godzinach porannych. Zazwyczaj jest to poniedziałek, wtorek, czwartek i piątek. Poza tym staram się też raz w tygodniu przebiec 4-5 km. Ale biegam tylko wtedy, kiedy nie ma mrozu. To sugestia mojego trenera, a ja z jego sugestiami nie dyskutuję. Miesiąc przed sesją mocniej przycisnęliśmy z treningami kardio. Zależało mi bowiem na większym spalaniu tkanki tłuszczowej. Teraz pewnie wrócimy też do treningów siłowych, rozbudowujących mięśnie. Tych, którzy myślą, że pewnie po takim czasie już wymiatam na siłce wyprowadzam z błędu: w dalszym ciągu treningi to dla mnie ogromny wysiłek. Dziś prawie umarłam, a w pewnym momencie pulsometr na zegarku wskazał 180 uderzeń serca na minutę! Nie tak łatwo nadrobić brak kondycji. Siła wzrasta, ale długotrwały trening potrafi mnie zniszczyć po całości. Według mojego zegarka na jednym treningu spalam od 400 do 550 kcal.
Co nowego? Suplementacja witamin i nie tylko
Jako, że treningi stały się bardziej wymagające poczułam, że potrzebuję wsparcia również od środka. Przede wszystkim sumiennie zaczęłam łykać witaminy dla kobiet. Zawsze byłam z tym na bakier. Przed sesją wypijałam też napar z pokrzywy, bo ona zapobiega zatrzymywaniu się wody w organizmie. Ograniczyłam też sól. Poza tym bezpośrednio po treningu wypijam koktajl z hydrolizatu białka, bo to świetnie działa na regenerację i budowę mięśni tuż po wysiłku.
Icoone
Poza tym do ćwiczeń na siłowni dołączyłam też zabiegi na Icoone. Głownie po to, by ruszyć te partie ciała, które nawet dietą i ćwiczeniami ciężko jest zmienić. Na przykład tłuszczyk na plecach, boczki na biodrach czy kolana. Poza tym Icoone świetnie radzi sobie również z cellulitem. Już po 8 zabiegach widzę sporą różnicę. A więcej o tym przeczytacie w moim artykule tu: klik.
Pas neoprenowy
A dziś zamówiłam sobie również spodenki neoprenowe. Nie dajcie się oszukać, że takie spodenki czy pas spalają tłuszcz, ale na pewno pomagają wypocić wodę zalegającą w skórze i tuż pod nią. Bardzo szybko likwidują cellulit wodny. Idealne przed ważnym wydarzeniem lub po prostu przed wakacjami. W takim pasie nie trzeba nawet ćwiczyć, wystarczy ubrać go na spacer. Polecam, kosztuje dwadzieścia parę złotych.
Nowy cel
Na mnie działa najlepiej. W dalszym ciągu myślenie: „chcę być zdrowa i piękna w przyszłości” nie działa na mnie skutecznie. Do soboty walczyłam dla sesji, a teraz mam kolejny cel: na Wielkanoc, wspólnie z moimi rodzicami i bratem wybieramy się nad morze. Mam taki plan, by wbić się w wymarzony kostium kąpielowy ( na basen), w którym teraz wyglądam… no cóż, do mojego ideału jeszcze trochę brakuje. 😉 Jak widzicie, u mnie nie tylko dieta i trening. Będzie pięknie. Walczę i w mojej walce nie ustaję.
Poza tym obiecałam sobie, że do 1 kwietnia osiągnę moją wagę idealną, do której obecnie brakuje mi już tylko 1,5 kg.
W następnym podsumowaniu podam Wam moje rezultaty: wagę i obwody.
[ad name=”Pozioma responsywna”]
Ja miałam podobne pytania związane z oddawaniem honorowo krwi. Kiedy się okazało, że na moim liczniku wybiło już 15 litrów oddanej krwi i dzięki temu zyskałam dożywotnie darmowe przejazdy komunikacją miejską wiele osób pytało – to co już więcej nie będziesz oddawać krwi? Ludzie! Nie robiłam tego dla darmowego biletu! Na donacji za 2-3 tygodnie wybije mi już 20 litrów i to na pewno nie koniec!
Powiem krótko: SZACUN!!!