Rozmyślam o tym od dnia, kiedy na teście zobaczyłam dwie kreski. A to wszystko przez Nicole, znaną wam jako Mamaginekolog. To ona namąciła mi w głowie. Jeszcze przed zajściem w ciążę brałam pod uwagę wyłącznie cesarskie cięcie. Dlaczego? Bo mam świetne doświadczenia z pierwszym porodem właśnie tym sposobem. Miałam umówiony termin cesarki, na który poszłam jak na zabieg do kosmetyczki. Operacja odbyła się planowo, bez powikłań, a ja już następnego dnia hulałam po korytarzu oddziału położniczego. Karmienie? Nie miałam z tym żadnego problemu – pokarm pojawił się na czas. Blizna? Niewielka i gładka. Powrót do formy? Już po 6 tygodniach zaczęłam treningi. Ale Nicole sprowadziła mnie na ziemię i wytłumaczyła, że to wcale nie jest takie cudowne rozwiązanie. Gdyby tak było, to kobiety rodziłyby się z suwakiem w brzuchu, a przecież tak nie jest.
Nie wiem czy wiecie, ale taki poród naturalny po cesarce ma nawet swoją własną nazwę, a raczej skrót VBAC (Vaginal Birth After Cesarean).
Dlatego specjalnie dla was jeszcze raz wypytałam Nicole o argumenty za tym, by mimo wszystko spróbować podejść do porodu naturalnego.
Nicole zacznę z grubiej rury: jakie mam w ogóle szanse na to, że uda mi się urodzić naturalnie po cesarskim cięciu?
A ja Marta, zacznę inaczej. Cieszę się, że już tak wcześnie w ciąży nastawiasz się na próbę porodu siłami natury. My lekarze nazywamy to TOLAC (Trial of Labour after Cesarian), a udany poród siłami natury po cięciu cesarskim nazywamy tak jak napisałaś VBAC. To rozróżnienie jest ważne ponieważ nie każda kobieta, która zostanie zakwalifikowana do TOLAC osiągnie VBAC. Obliczenie szans jest bardzo trudne i są to tylko statystyki. Zależą od wielu czynników. Głównymi czynnikami są waga pacjentki. Pacjentki z wysokim BMI mają małe szanse na udany poród po CC, natomiast kobiety „fit”, takie jak ty, mają większe szanse. Kolejnym istotnym czynnikiem jest to, dlaczego odbyło się pierwsze cesarskie cięcie. Jeżeli pierwsze cięcie odbyło się z tzw. „braku postępu porodu” czyli to co kobiety nazywają „rodziłam 12h i dziecko nie chciało się wstawić lub szyjka nie chciała się rozwierać” to szanse, że ponownie się to powtórzy są zwiększone. Nie jest jednak powiedziane, że kobieta, która miała brak postępu porodu powinna być zdyskwalifikowana z TOLAC. Każde dziecko jest inne, każda ciąża jest inna, także jeżeli nie ma innych przeciwskazań do porodu siłami natury to uważam, że zawsze warto próbować. Ponieważ poród siłami natury, nawet ten po CC jest zdrowszy zarówno dla mamy jak i dla dziecka, ale o tym za chwilę. U ciebie pierwsze CC było planowe ze względu na to, że Miecio był w położeniu miednicowym. Ten fakt kwalifikuje ciebie jako NAJLEPSZĄ kandydatkę do TOLAC oraz udanego VBAC. Bardzo możliwe, że twoja macica i twój kanał rodny są idealnie przystosowane do porodu, ale ze względu na położenie Miecia nie dano ci tej szansy. Jeżeli tylko Felek będzie główką w dół i nie znajdziemy innych przeciwskazań to zdecydowanie warto, żebyś próbowała urodzić naturalnie o czym już wiesz, bo wielokrotnie o tym rozmawiałyśmy.
Innymi istotnymi czynnikami zwiększającymi szanse udanego VBAC są: masa płodu – powinna być poniżej 4000g, ale idealnie poniżej 3500g. Tego jeszcze u ciebie nie możemy przewidzieć. Zrobimy to ok 35-37 tygodnia ciąży. Oraz bezpieczny odstęp między porodami (CC a VBAC). Powinien wynosić przynajmniej 18 miesięcy. To mamy u ciebie zachowane.
Odpowiedź na twoje pytanie jakie są szanse nie jest prosta. W każdym kraju statystyki ilości kobiet, które próbują TOLAC i mają udany VBAC są inne. Statystyki są rewelacyjne rzędu 80% sukcesu w krajach skandynawskich i Holandii. A bardzo niskie rzędu 20-30% w Niemczech i Włoszech.
Dane polskie nie są jednoznaczne, ale mniej więcej połowa kobiet po CC jest kwalifikowana do VBAC. Z tych kobiet u około 60% to się udaje.
W Internecie jest dostępny kalkulator (VBAC calculator), bazujący co prawda na amerykańskich danych, w którym możemy obliczyć szanse udanego VBAC. Właśnie zrobiłam to za ciebie i wyszło 77%. Czyli szanse bardzo wysokie. Ale pamiętaj, że to tylko statystyka i aby ją potwierdzić przed tobą (przed nami?) długa droga.
Czy VBAC jest bezpieczny?
Odpowiedz jest prosta: VBAC jest bezpieczniejszą metodą niż ponowne CC, dlatego większości światowych towarzystw położniczo-ginekologicznych zaleca aby każda kobieta była uświadamiana i jeżeli to możliwe, kwalifikowana do potencjalnego porodu siłami natury po CC. Jeżeli zachowany bezpieczny odstęp między porodami (min 18. miesięcy), ciąża jest niepowikłana, nie ma innych przeciwskazań do porodu siłami natury oraz poród odbędzie się w szpitalu doświadczonym w takich porodach, to szanse powikłań (głownie chodzi tu o pęknięcie macicy oraz krwotok) są minimalne. Mniej niż 1 %!
Żeby nie było tak kolorowo warto pamiętać, że największym „powikłaniem” (specjalnie napisałam to w cudzysłowie) próby porodu siłami natury po CC jest po prostu to, że się nie uda czyli nie unikniemy CC, a planowe operacje ( czyli planowe cesarskie cięcie) są zawsze bardziej bezpieczne niż operacje wykonane ze wskazań pilnych. I to jest tak naprawdę niemalże „jedyny” istotny minus próby VBAC.
Co prawda w Polskich warunkach jest to mało realne, ale dodam, że nie zalecane jest aby dokonać próby porodu siłami natury w warunkach poza szpitalnych. (Home Birth)
Wspominałam Ci ostatnio, że specjalnie z myślą o naturalnym porodzie zaczęłam chodzić na rehabilitację, podczas której uczę się napinać mięśnie dna miednicy, a w późniejszym etapie będę też ćwiczyła oddech oraz samo parcie. Czy to może zwiększyć moje szanse na poród naturalny?
Zdecydowanie tak. Kobiety które ćwiczą mięśnie brzucha i dna miednicy w ciąży, kobiety które nauczą się jak powinno wyglądać parcie (mimo, że to raczej nauka teoretyczna, niż praktyczna) zazwyczaj rodzą sprawniej. Dlatego między innymi każdej kobiecie obecnie zaleca się chodzenie do szkoły rodzenia. Dodatkowe każde ćwiczenia w ciąży pomagają utrzymać zdrową masę ciała co też sprzyja udanemu VBAC.
W czym lepszy jest Twoim zdaniem poród naturalny?
Na pewno znasz argument, że poród siłami natury jest lepszy dla kobiety, bo dochodzi ona szybciej do siebie. Większość osób też słyszało, że laktacja zazwyczaj rusza szybciej i sprawniej u kobiet po porodzie naturalnym. Co więcej, kobieta po porodzie siłami natury może bez ograniczeń czasowych zachodzić w kolejną ciąże.
Ale czy wiedziałaś, że poród siłami natury jest po prostu zdrowszy dla dziecka? Oto kilka powodów:
1. Przejście główki przez kanał rodny działa jak swoisty masaż na mózg dziecka i stymuluje go do rozwoju.
2. Kontakt buzi dziecka z kanałem rodnym i kroczem mamy powoduje, że dostaje od początku życia prawidłową florę bakteryjną, a nie florę bakteryjna lekarzy i pielęgniarek przy operacji jaką jest cesarskie cięcie.
3. Poród jest stresem dla dziecka, ale stresem w pozytywnym znaczeniu, ponieważ stres zwiększa wydzielanie hormonów, które aktywują układ immunologiczny, zwiększając odporność dziecka na infekcje w pierwszych dniach życia.
4. Ucisk klatki piersiowej dziecka w kanale rodnym pomaga płucom szybciej opróżnić się z płynu owodniowego co również zapobiega infekcjom układu oddechowego w pierwszych tygodniach życia.
Co więcej argument, że dzieci po CC nie chorują na porażenie mózgowe dziecięce NIE jest prawdziwy. CC nie można uważać za metodę zapobiegania też ciężkiej chorobie, która ma złożoną etiologie (etiologa to słowo medyczne na przyczyny).
Świetnie to ujęłaś na początku – gdyby kobieta miała rodzić inaczej niż to natura wymyśliła – to rodziła by się z suwakiem na brzuchu.
A w czym cesarskie cięcie jest w czymś lepsze?
To jest dopiero trudne pytanie. Rozumiem, że pytasz o planowe cesarskie cięcie? Bo cesarskie cięcie wykonane pilnie w trakcie próby porodu, nie jest w niczym lepsze od udanego porodu siłami natury.
Planowe CC jest lepsze ze względów „psychologicznych”. Pacjentki częściej czują większy lęk przed porodem siłami natury niż przed CC. Poza tym wszystko odbywa się w zaplanowanych warunkach, czyli kobieta czuje się często „bardziej przygotowana” na przyjście dziecka na świat. Choć mówi się, że „baby blues”(wiem, że doskonale wiesz co to jest) jest częstsze właśnie po CC. CC nie jest obojętne dla ciała kobiety. Jest to duża operacja brzuszna, która wiąże się z większym ryzykiem powikłań dla matki niż poród siłami natury.
Czy mój poród naturalny będzie wyglądał inaczej niż kobiety, która nigdy nie miała cesarskiego cięcia?
Zasadniczo wygląda bardzo podobnie, ale są drobne różnice. Po pierwsze musisz rodzić w specjalistycznym szpitalu, nie możesz rodzić np. w „domu narodzin” co ostatnio staje się coraz bardziej popularne także w Polsce. W trakcie porodu większość czasu (być może nawet cały czas) będziesz podpięta pod KTG, aby monitorować akcję serca Felka. W porodach VBAC rzadziej używamy oksytocyny by nasilić skurcze, więc można nawet rzec, że porody VBAC są pod tym względem bardziej naturalne. Również bardzo rzadko przy TOLAC decydujemy się na indukcję porodu. Poród powinien się sam naturalnie zacząć. Ale nie później niż w 40 tygodniu, czyli twoja ciąża nie będzie „ciążą przenoszoną”.
Czy jeśli chcę mieć w przyszłości więcej niż dwójkę dzieci powinnam rodzić naturalnie? A co jeśli mi się nie uda? Czy wtedy będę mogła mieć jeszcze jedno albo nawet dwójkę dzieci?
Jeżeli z Jankiem planujecie więcej niż dwójkę dzieci to jest to zdecydowanie argument, żebyś próbowała urodzić Felka siłami natury. Każda ciąża po kolejnym cesarskim cięciu jest ciążą bardziej zagrożoną. Oczywiście jest wiele kobiet, które szczęśliwie miały 3-4, a nawet więcej cięć cesarskich, ale niestety nie mówi się głośno o tym, że takie cięcia u kobiet po wielu cesarskich cięciach są bardzo trudnymi operacjami. Podejmują się ich zazwyczaj tylko bardzo doświadczeni położnicy, bo są to bardzo trudne technicznie operacje, w brzuchu jest mnóstwo zrostów, a ryzyko okołooperacyjne jest dużo większe. Same ciąże są też bardziej zagrożone patologiami łożyska, takimi jak łożysko wrośnięte, co wiąże się z ryzykiem utraty macicy.
Czy po dwóch lub więcej cesarkach można próbować rodzić naturalnie?
O ile współczynnik udanych porodów siłami natury po jednym cesarskim cięciu jest od 30-80 procent (zależnie od kraju), to udane porody po dwóch CC to już pojedyncze procenty. Jest to możliwe, ale niestety bardzo mało prawdopodobne. Zarówno ze względu na zagrożenia dla kobiety jaki i obawy lekarzy.
A teraz pewnie cię zaskoczę, a może nawet zniesmaczę, ale wiesz – jaki jest najczęstszy argument z jakim spotykam się wśród mam i mężów kobiet, które po cesarce decydują się na kolejne cesarki. Otóż zazwyczaj słyszę: skoro mam już bliznę na brzuchu, to po co mi blizna w kroczu. Wystarczy jedna, po co szpecić sobie dwa miejsca. Poza tym dzięki cesarce mąż nie zauważył żadnej różnicy w seksie przed i po porodzie. Co powiesz na taki argument? Pytam cię jako ginekologa, ale też jako kobietę, żonę i matkę.
Rozumiem ten argument, ale nie jest on zasadny. Na szczęście. 🙂 Odpowiem Ci najpierw jako ginekolog. Czy wiesz, że ja po oglądaniu i badaniu krocza i pochwy kobiety zazwyczaj nie jestem w stanie stwierdzić czy ona rodziła czy nie? Poza tym zastanów się ile znasz kobiet, które narzekają na stan swojego krocza po porodzie? Myślę, że tyle samo ile narzeka na swoją bliznę po cięciu cesarskim.
Oczywiście zdarzają się porody powikłane, kiedy rzeczywiście stan kobiety po porodzie jest nieco inny niż przed, ale należy to do rzadkości. A nawet wtedy obecna ginekologia ma szereg zabiegów do zaoferowania, które są to w stanie zupełnie naprawić.
Co więcej kobiety nie myślą o tym, że po kolejnym CC ich blizna na brzuchu może zupełnie inaczej wyglądać.
Jako mama i ginekolog spytam Ciebie czy myślisz, że zdecydowałabym się na poród siłami natury gdybym uważała, że to zniszczy moje dalsze relacje z mężem? 😉 A wiesz przecież, że urodziłam naturalnie.
Na koniec opowiem ci anegdotkę właśnie w tym temacie, o który pytasz, ale może to już tak poza tym artykułem. 😉 Opowiedział mi ją przyjaciel mojego męża ze studiów – Hindus z pochodzenia. Pewna Hinduska skarżyła się swojej teściowej, że mąż od czasu porodu nie chce z nią współżyć bo boi się, że z jej narządami po porodzie jest coś nie tak. Pani Mama woła do siebie syna. Daje mu talerz budyniu, przeciąga palec po talerzu. Syn patrzy jak budyń rozchodzi się na boki. Po chwili wraca na swoje miejsce i wygląda jak przed przecięciem palcem.
„You see, goes back!”
Syn wrócił do domu, do żony, zrozumiał aluzję i żyli długo i szczęśliwie.
Ja mam nietypową sytuację, ciekawe czy ktokolwiek zdoła mi doradzić 🙂 Pierwsza ciąża zakończona sn (2009), wywoływana 3 dni z rzędu, w końcu w dniu porodu był masaż szyjki, 4xoksytocyna, przebicie pęcherza płodowego – wszystko bez pytania, bez nawet poinformowania co się dzieje, co lekarz czy pielęniarka robi. Po niej źle zszyte krocze, jakaś infekcja, rana nie goiła się prze miesiąc, 2 lata po porodzie czułam dalej skutki podczas każdej miesiączki :/ Gdy tylko udało nam się zajść w drugą ciążę (2014) od razu zaczęłam szukać opinii o szpitalach, by nie popełnić błędu z pierwszego porodu. W między czasie zaczęły… Czytaj więcej »
Pierwszy poród cc, brak rozwarcia po 30 godz. bólu błagałam o cięcie. Powiedzialam, nigdy wiecej rodzenia.Drugi poród po 18 miesiącach i tu niespodzianka ciążą planowana i uparlam się na poród sn, no bo skoro tak się zapieralam, że juz zadnych dzieci a po niecalym roku chciałam mieć kolejne to postanowiłam nie blokować się na przyszłość kolejnymi cesarkami. Wiedziałam co mnie czeka, ale po 12 godz. bylo po wszystkim, zwyczajnie wybrałam inny szpital, innymi zespół fachowców i nie żałuję. Polecam serdecznie spróbować, bo warto, naprawdę warto. A jeżeliPani ma możliwość rodzenia ze znieczuleniem zo to nie ma co się zastanawiać warto… Czytaj więcej »
W pierwszej ciąży mimo rozwarcia i skurczy po 17 godzinach miałam brak postępu,
w drugiej jak już sama siebie namówiłam na sn – położenie miedniczkowe…
Brak słów i już nie będę próbować!
Trzymam kciuki żeby Ci się udało!;D
Powodzenia!
Dzięki Kinga! <3
Marta, na pewno osoba, do której chodzisz na ćwiczenia mięśni dna miednicy o tym wie, ale chciałam dodać ze względu na czytelniczki artykułu jedną rzecz. Trening mięśni dna miednicy w ciąży musi koniecznie zawierać dużo elementów rozluźniania i relaksacji tych mięśni, żeby kobieta była w stanie je rozluźnić podczas porodu.
A wracając do tematu artykułu to trzymam kciuki za poród sn 🙂
Ja byłam nastawiona na poród SN ale trwało to tak długo, usg pokazywało wagę ponad 4 kg (mała jednak ważyła 3 330 g), dodatkowo miała jakoś dziwnie wykrzywioną główkę, że sama poprosiłam o CC, bo po prostu się przestraszyłam i nie żałuję swojej decyzji, ale po operacji dochodziłam do siebie bardzo długo i następnym razem bardzo bym chciała rodzić naturalnie. W pierwszej ciąży przytyłam też dość sporo, bo aż 25 kg, ale po tych informacjach będę starała się utrzymać odpowiednią wagę, żeby zwiększyć swoje szanse na udany poród siłami natury 🙂 Dzięki Dziewczyny za dobrą dawkę wiedzy :*
Pierwszy poród miałam przez CC drugi po 19 miesiącach odbył się siłami natury.. jak ktoś by zapytał w tej chwili który wolę ..hmmm… Żaden he… Żartuję.. w pierwszej i drugiej ciąży miałam pełne rozwarcie ..porody trwały – pierwszy ok 12 h a drugi ponad 16 …córka nie chciała się dobrze wstawić i stąd CC … Przy drugiej ciąży wypełniłam kartę porodu i zaznaczylam że spróbuję urodzić sama ze znieczuleniem ..był moment ze prosiłam o CC ale było już za późno … Ból zrobił swoje 😝 znieczulenie ZO było zbawieniem ..przespałam 3 h ..dawka była końska chyba do końca nie czułam… Czytaj więcej »
Też wychodzę z tego założenia. Że kobiety rodzą na całym świecie, że jakoś to przechodzą to i ja dam radę 🙂
Pierwszy poród z braku postępu zakończył się CC, bez powikłań, po 8 godzinach wstałam bez problemu do córki, po tygodniu zdjęta szwy i mogę powiedzieć, że o wszystkim zapomniałam. Po 5 miesiącach okazało się, że jestem w drugiej ciąży 😱 i tu mój lekarz prowadzący zarówno pierwszą jak i drugą ciążę namówił mnie do sn. Poród się zaczął, wody odeszły, dostałam znieczulenie – bo to był mój warunek, bólu nie było, jakoś przy pomocy położnych urodziłam syna. Waga 3200 , wiec powinno być bez problemu, a jednak nie. Po mimo nacięcia pękła mi szyjka, nie chciało urodzić się łożysko, straciłam… Czytaj więcej »
Dzięki Małgorzata! No właśnie tu zupełnie nie ma reguły. Co kobieta to inny przypadek. Dzięki za Twoją historię!
Martuś, a przeciwskazań okulistycznych do porodu SN nie masz??? Bo ja miałam planowe CC właśnie z tego powodu. I cieszę się, bo jakoś mentalnie nie byłam przekonana do porodu SN. Może dlatego że moje koleżanki miały akurat złe doświadczenia z porodem naturalnym (długo gojące się krocze, narastające “dzikie mięso” na bliźnie po cięciu krocza i tego typu historie), a dość dobre z CC (choć jedna z koleżanek miała dwie cesarki i rzeczywiście po drugiej dłużej dochodziła do siebie). Ja CC zniosłam bardzo dobrze. Rana pooperacyjna w ogóle mnie nie bolała, od razu stanęłam na nogi. Dziś po 3 latach blizny… Czytaj więcej »
Anegdotka wymiata 😀