Doskonale pamiętam te poranki z dzieciństwa. Omlet biszkoptowy, pyszne gofry. Pobudka o zapachu naleśników biszkoptowych. Oczy jeszcze zamknięte, a ślinianki już pracują. To jeden z tych dni, gdy nogi same rwą się z łóżka. Kiedy wstaje się bez żalu i nikt nie śmie prosić o dodatkowe piętnaście minut drzemki. Śniadania rodzinne mają moc.
A moja mama od zawsze jest mistrzynią w ich przygotowywaniu.
Odkąd sięgam pamięcią w weekendy budziła się przed nami i szykowała śniadanie -niespodziankę. Były to naleśniki, czasami gofry, a innym razem kolorowe kanapki. Jak nikt inny potrafiła sprawić nam przyjemność. Taka mama na 200 procent.
Daleko mi do niej.
Zbyt często wykręcam się brakiem czasu albo zwyczajnie mi się nie chce. Ale są takie dni, kiedy i ja jestem mamą z prawdziwego zdarzenia. Gdy Miecio smacznie sobie śpi, ja wstaję skoro świt. Sypialnie zamykam na cztery spusty i zabieram się za przygotowanie samych przyjemności. Nie ma bowiem nic przyjemniejszego niż głos małego Miecia dobiegający z sypialni, domagający się: „Niam, niam!”.
Muszę jednak znaleźć złoty środek pomiędzy tym co lubi Miecio, a tym czego nie odmówi Janek.
Dlatego zamiast naleśników przygotowuję omlet biszkoptowy. Są bardziej pożywne, mają delikatny smak i dlatego obaj za nimi przepadają. Poza tym uwielbiam weekendowe śniadania na słodko. U mnie w domu były swego rodzaju rytuałem, który ja zamierzam kultywować. Moja mama robiła masę owocowych przetworów, które do dziś są dla mnie synonimem błogiego dzieciństwa. Dlatego ja również bardzo chętnie sięgam po dżemy i konfitury. Przy Mieciu zwracam uwagę na to, żeby były gładkie w swojej konsystencji, nie zawierały grudek, skórek, pestek, czy kawałków owoców. Poza tym sięgam po dżemy, które są słodzone wyłącznie sokami.
Prócz tego, że takie tajemne śniadanie powinno smakować, musi też dobrze wyglądać.
Moja mama od zawsze była w tym mistrzynią. Jej ciasteczka z uśmiechami albo kanapki o kształcie gwiazdek przeszły już do historii, dlatego ja nie mogę być gorsza. 😉 Moje omlety przyozdobiłam trzykolorowym kremem. Nie zdawałam sobie nawet sprawy, że w głębi duszy drzemie we mnie cukiernik – artysta.:)
Przepis na omlet z kremem owocowym:
- łyżka masła
- dwie łyżki mąki
- trzy jajka
- dwie łyżki miodu
- opakowanie serka mascarpone
- trzy łyżki jogurtu naturalnego 0%
- laska wanilii
- trzy łyżki dżemu z porzeczek i jeżyn 100% extra gładki Łowicz
- limonka
Białko oddzielam od żółtek i ubijam na sztywną pianę.
Pod koniec ubijania dodaję jedną łyżkę miodu. Do białek z miodem dodaję żółtka i przesiewam mąkę. Całość delikatnie mieszam uważając, by masa nie straciła na puszystości. Na patelni rozgrzewam masło i wykładam ciasto na omlet. Smażę do uzyskania złocistego koloru.
Omlet zostawiam do ostygnięcia, a w międzyczasie zabieram się za krem.
Serek mascarpone łączę z jogurtem i wanilią. Całość miksuję do spulchnienia masy, po czym dzielę ją na dwie części. Do jednej z nich dodaję sok z limonki oraz łyżkę miodu. Do drugiej dodaję dwie łyżki dżemu Łowicz.
Krem przekładam do szprycy cukierniczej i dekoruję nim omlet.
Na koniec do szprycy wkładam jedną łyżkę dżemu Łowicz 100% Extra Gładki i nim kończę przyozdabianie omleta. Tak gotowy omlet czeka na Miecia. Choć chyba raczej powinnam napisać, że to Miecio czeka na tak pyszny omlet z kremem owocowym.
Super! Jutro sama spróbuję… 😉 ps. Szumiś dotarł… Jest piękny! Dziękuję!
Uwielbiam ten dżem ! jest świetny i ma bardzo dobry skład!